0x00 - Geneaologia akceleracjonizmu

26.08.2025.security15 min

Ox01 Hegel i Dialektyka jako Silnik Historii:

Aby zrozumieć intelektualne fundamenty prawicowego akceleracjonizmu - ideologii na wskroś materialistycznej, nihilistycznej i będącej znakiem naszych czasów - XXI wieku - musimy cofnąć się do jej absolutnego przeciwieństwa: do idealistycznej filozofii Georga Wilhelma Friedricha Hegla. Z pozoru zestawienie to wydaje się bardzo absurdalne. Jakim cudem myśl niemieckiego idealisty z początku XIX wieku, którego celem było zrozumienie racjonalnego rozwoju wolności i państwa, mogła stać się nieświadomym dostarczycielem narzędzi dla ideologii pragnącej totalnego chaosu i zniszczenia? Odpowiedź leży w rewolucyjnej architekturze, jaką Hegel nadał historii. Po raz pierwszy w dziejach zachodniej myśli historia przestała być kroniką przypadkowych wydarzeń, wojen i panowania władców, a stała się spójnym, samonapędzającym się i celowym procesem. Hegel dostarczył schematu, języka i co najważniejsze- logiki, która pozwala myśleć o destrukcji nie jako o końcu, ale jako o niezbędnym etapie postępu. Akceleracjonizm, w swojej mrocznej istocie, jest pasożytem żerującym na tym właśnie heglowskim szkielecie, choć wypełnia go zupełnie inną myślą. Aby zdekonstruować akceleracjonizm, musimy najpierw zrozumieć trzy filary heglowskiej myśli historycznej, które zostały przez niego przechwycone i zmutowane: dialektykę jako mechanizm zmiany, teleologię jako gwarancję celu oraz "Chytrość rozumu" jako usprawiedliwienie dla destrukcji.

Sercem heglowskiego systemu jest dialektyka. W uproszczeniu, jest to trójetapowy proces ruchu: tezaantyteza i synteza. Każdy istniejący stan rzeczy (teza) – czy to idea, forma społeczna, czy instytucja – nieuchronnie rodzi w sobie własne przeciwieństwo, swoją negację (antytezę). Konflikt między tymi dwoma siłami nie prowadzi do unicestwienia, ale do ich przezwyciężenia i połączenia w nowej, wyższej i bardziej złożonej formie (synteza), która z kolei staje się nową tezą dla kolejnego etapu procesu.

  • Teza: Istniejący porządek społeczny, np. feudalizm z jego sztywną hierarchią i boskim prawem królów.

  • Antyteza: Nowa klasa społeczna (burżuazja), która rozwija się w ramach tego porządku, ale której interesy (wolny handel, prawa jednostki) stoją w sprzeczności z logiką feudalizmu.

  • Synteza: Rewolucja (np. Francuska), która niszczy stary porządek, ale zachowuje pewne jego elementy (idea państwa), łącząc je z nowymi ideami (prawa obywatelskie), tworząc nowoczesne państwo narodowe.

Dla akceleracjonizmu ta koncepcja ma fundamentalne znaczenie. Heglowska dialektyka uświęca konflikt i negację. Antyteza nie jest błędem systemu, anomalią czy czymś, co należy stłumić. Jest ona absolutnie niezbędnym, produktywnym i pożądanym elementem postępu - możnaby rzec, że i naturalną koleją rzeczy, bo bez negacji nie ma ruchu, nie ma historii.

Akceleracjonizm dziedziczy tę strukturę myślową w całości. Kiedy prawicowy akceleracjonista mówi o "zaostrzaniu sprzeczności" (heightening the contradictions) współczesnego liberalnego społeczeństwa – czy to rasowych, ekonomicznych, czy kulturowych – nie posługuje się nową ideą. On operuje w ramach logiki dialektycznej. Wierzy, że liberalna demokracja (teza) stworzyła siły, które ją zniszczą (antyteza) – np. globalizację prowadzącą do konfliktów etnicznych, czy polityczną poprawność prowadzącą do społecznego wrzenia. Jego celem jest aktywne wzmacnianie tej antytezy, dolewanie oliwy do ognia, nie dlatego, że jest czystym nihilistą (choć to też jest spotykane, szczególnie wśród młodych akceleracjonistów), ale dlatego, że wierzy (podobnie jak Hegel), iż tylko poprzez maksymalny konflikt może narodzić się nowa, wyższa forma (synteza) – w jego przypadku, biały etnostan. Dialektyka dostarcza mu więc mapy drogowej: destrukcja nie jest celem samym w sobie, jest bolesnym, ale logicznie koniecznym środkiem do celu.

Dialektyczny silnik Hegla nie pracuje w próżni. Pcha on historię w określonym kierunku. Proces ten jest teleologiczny, co oznacza, że ma ostateczny cel (z greckiego telos). Dla Hegla celem tym jest samopoznanie się Ducha (Geist) i urzeczywistnienie wolności w ramach racjonalnego, etycznego państwa. Historia nie jest chaotycznym błądzeniem, jest racjonalnym pochodem ku ostatecznemu celowi. Każdy etap, nawet te najbardziej brutalne i tragiczne, ma swoje miejsce i sens w tym wielkim planie - gdyż wyższa forma jest rzeczą najważniejszą.

Ta wiara w ostateczny cel jest absolutnie kluczowa dla psychologii akceleracjonizmu. Bez teleologii, akceleracjonizm byłby jedynie czystym, bezcelowym nihilizmem. Jednak dzięki odziedziczeniu heglowskiej struktury teleologicznej, zyskuje on pozór historycznej misji i nieuchronności, mordercy uważani są za "świętych" - którzy poświęcili się idei, wyższemu celowi. Akceleracjonista nie wierzy, że może wygrać; on wierzy, że historia jest po jego stronie i jego zwycięstwo jest z góry zapisane w logice procesu dziejowego.

Oczywiście, cel został radykalnie zmieniony. Tam, gdzie Hegel widział uniwersalne, racjonalne państwo, prawicowy akceleracjonista widzi partykularne, rasowe państwo faszystowskie. Tam, gdzie bezwarunkowy akceleracjonista w stylu Landa widział postludzką, technologiczną osobliwość. Mimo tej podmiany treści, formalna struktura wiary pozostaje ta sama: obecny świat jest tylko niedoskonałym etapem przejściowym, a historia nieuchronnie zmierza do ostatecznego, z góry określonego celu. Daje to jego zwolennikom poczucie bycia awangardą historii, kimś, kto rozumie jej głębszy nurt, podczas gdy reszta społeczeństwa tkwi w ignorancji i bezradności. Działania terrorystyczne przestają być aktami desperacji, a stają się aktami akuszerii – pomocą w narodzinach przyszłości, która i tak musi nadejść.

Jest to najbardziej bezpośrednie i niepokojące dziedzictwo heglizmu w myśli akceleracjonistycznej. Hegel zdawał sobie sprawę, że jego wizja racjonalnej historii kłóci się z brutalną rzeczywistością wojen, cierpienia i chaosu. Aby pogodzić te dwie rzeczy, wprowadził koncepcję "przebiegłości rozumu". Mówi ona, że Światowy Duch (Weltgeist) realizuje swoje wielkie, racjonalne cele, posługując się ludzkimi namiętnościami, ambicjami, a nawet zbrodniami, jako swoimi nieświadomymi narzędziami.

Hegel wskazywał na postacie takie jak Aleksander Wielki czy Napoleon Bonaparte. Byli to "światowo-historyczni osobnicy" (welthistorische Individuen), którzy, kierując się własną żądzą władzy i chwały, w rzeczywistości realizowali ukryty, racjonalny plan historii. Napoleon myślał, że buduje własne imperium, ale "przebiegły rozum" użył go, by zniszczyć resztki feudalizmu w Europie i rozprzestrzenić idee rewolucji francuskiej. Ich destrukcyjne działania, w szerszej perspektywie, okazały się konstruktywne.

Ta koncepcja dostarcza idealnego szablonu dla samooceny i samousprawiedliwienia akceleracjonistycznego terrorysty. Widzi on siebie właśnie jako takiego "światowo-historycznego osobnika". W oczach społeczeństwa jest mordercą, potworem, nihilistą. Ale w swoich własnych oczach jest nieświadomym (lub, co gorsza, świadomym) narzędziem historii. Jego akt terroru, pozornie czysto destrukcyjny i chaotyczny, jest w rzeczywistości "przebiegłym" posunięciem, które służy wyższemu celowi historycznemu – demaskacji słabości systemu, polaryzacji społeczeństwa i przyspieszeniu jego upadku.

0x02 Oświecenie i Mit Postępu:

Chociaż nie wydaje mi się, bym miał ten zabieg stosować często, to pozwolę sobię pożyczyć pewną formę ekspresji od Pana Jarosława Szubrychta, który w swojej książce Skóra i ćwieki na wieki: moja historia metalu, każdemu rozdziałowi przypisywał utwór, który według niego, idealnie go opisywał. I ja też tak chciałbym teraz zrobić.

Na pierwszy rzut oka, Oświecenie – epoka rozumu, humanizmu i niezachwianej wiary w postęp – wydaje się być absolutnym antypodem mrocznego, antyludzkiego, skalanego nihilizmem - akceleracjonizmu. A jednak, to właśnie w oświeceniowym paradygmacie odnajdujemy fundamentalne założenia, bez których akceleracjonizm nie mógłby powstać. Akceleracjonizm jest pasożytniczą ideologią (termin ten będzie powtarzał się dużo razy), która żeruje na szkielecie myśli oświeceniowej, przejmując jej formalną strukturę, ale wypełniając ją treścią będącą jej całkowitym zaprzeczeniem. Jest to mroczne, perwersyjne odbicie oświeceniowej wiary, duch w maszynie współczesnej myśli katastroficznej. Aby zrozumieć ten proces ideologicznego przechwycenia, musimy zbadać trzy kluczowe filary projektu oświeceniowego, które zostały zmutowane przez akceleracjonizm: idea linearnego, nieuchronnego postępukult technologii jako silnika zmiany oraz ambicja totalnego panowania nad historią.

Przed Oświeceniem, dominujące w myśli zachodniej koncepcje czasu historycznego były w dużej mierze cykliczne (jak w starożytnej Grecji i Rzymie, gdzie imperia wzrastają i upadają w niekończącym się cyklu) lub statyczne (jak w średniowiecznym chrześcijaństwie, gdzie historia ludzkości jest jedynie okresem oczekiwania na ostateczne wydarzenia eschatologiczne). Oświecenie dokonało rewolucji w postrzeganiu czasu. Historia przestała być cyklem lub oczekiwaniem; stała się linearnym, jednokierunkowym i nieodwracalnym procesem postępu.

Myśliciele tacy jak Markiz de Condorcet w swoim Szkicu obrazu postępu ducha ludzkiego poprzez dzieje przedstawili historię jako wielką narrację o stopniowym wyzwalaniu się ludzkości z okowów ignorancji, przesądu i tyranii. Historia miała swój wyraźny kierunek: od mroku ku światłu, od barbarzyństwa ku cywilizacji, od nierówności ku powszechnej wolności i równości. Postęp nie był już tylko nadzieją, stał się niemal prawem natury, prawem człowieka i mechanizmem wbudowanym w samą tkankę ludzkiej egzystencji.** Ten proces był postrzegany jako:

  • Uniwersalny: Dotyczył całej ludzkości, a nie tylko wybranych narodów.

  • Nieuchronny: Mógł być spowolniony przez okresy regresu, ale w długiej perspektywie był nie do zatrzymania.

  • Kumulatywny: Każde pokolenie budowało na osiągnięciach poprzedniego, zwłaszcza w nauce i technologii.

Akceleracjonizm w całości przejmuje tę formalną strukturę linearnej i nieuchronnej historii. Odrzuca wizję cykliczną czy chaotyczną. Podobnie jak myśliciele Oświecenia, akceleracjoniści wierzą, że historia to proces, który ma żelazną logikę i zmierza w jednym, nieodwracalnym kierunku. Dokonują jednak kluczowej, perwersyjnej podmiany: zmieniają cel podróży.

Tam, gdzie Condorcet widział ostateczną utopię rozumu i braterstwa, akceleracjonista widzi katastrofę, "roztop" (meltdown) lub technologiczną osobliwość. Proces postępu technologicznego i ekonomicznego jest nadal nieuchronny i linearny, ale jego ostatecznym rezultatem nie jest wyzwolenie ludzkości, lecz jej przezwyciężenie, zniszczenie lub radykalna transformacja w coś postludzkiego. Wiara w proces pozostaje nienaruszona; zmienia się jedynie ocena jego końcowego rezultatu z pozytywnej na apokaliptyczną (lub, w przypadku Landa, na ekstatycznie nihilistyczną). Akceleracjonista, podobnie jak oświeceniowy filozof, wierzy, że płynie z prądem historii – jest po prostu jednym z nielicznych, którzy mają odwagę przyznać, że ten prąd prowadzi w stronę wodospadu.

Silnikiem napędzającym oświeceniowy mit postępu był sojusz Rozumu i Technologii. Rozum ludzki, uwolniony z dogmatów religijnych, miał poznawać prawa natury, a technologia miała być narzędziem, które pozwoli te prawa wykorzystać do poprawy ludzkiego losu. Francis Bacon, jeden z ojców chrzestnych tej idei, głosił, że "wiedza to władza" – władza nad naturą, chorobami, głodem i społecznym chaosem. Technologia była postrzegana jako posłuszne narzędzie w rękach człowieka, instrument realizacji humanistycznych celów. Była środkiem, a celem był człowiek. Ten antropocentryczny optymizm technologiczny zakładał, że rozwój techniki jest jednoznaczny z rozwojem ludzkości.

Akceleracjonizm dokonuje tu drugiej, fundamentalnej inwersji: zmienia status silnika.

  • Z narzędzia w pana: W myśli akceleracjonistycznej, zwłaszcza u Nicka Landa, technologia (połączona nierozerwalnie z kapitalizmem w "techno-kapitał") przestaje być neutralnym narzędziem. Staje się autonomicznym, bezosobowym procesem, który ma własne cele i własną logikę, całkowicie obojętną lub wręcz wrogą wobec ludzkich interesów. Człowiek nie jest już kowalem swojego losu, który używa technologii; jest jedynie tymczasowym nosic ielem, "paliwem" lub "przeszkodą" dla samorozwijającego się procesu technologicznego.

  • Rozum zostaje zdetronizowany: Miejscem rozumu jako siły kierującej historią zajmuje bezduszna, algorytmiczna logika samego procesu. Nie jest ważne, czy proces jest "dobry" czy "zły" z ludzkiego punktu widzenia. Ważne jest tylko to, że postępuje zgodnie ze swoją wewnętrzną, nieludzką logiką. Akceleracjonista nie pyta "co jest dobre dla ludzkości?", ale "jaka jest trajektoria procesu i jak mogę ją przyspieszyć?".

W ten sposób oświeceniowy optymizm technologiczny zostaje zmutowany w technologiczny determinizm o fatalistycznym lub nihilistycznym zabarwieniu. Wiara w moc technologii do transformacji świata pozostaje, ale człowiek zostaje usunięty z fotela kierowcy. Akceleracjonizm bierze oświeceniowy zachwyt nad maszyną i doprowadza go do logicznego ekstremum: zaczyna czcić maszynę, a nie jej twórcę.

Projekt oświeceniowy niósł w sobie ogromną ambicję: nie tylko zrozumieć świat, ale go przebudować zgodnie z zasadami rozumu. To dało początek idei inżynierii społecznej – przekonaniu, że społeczeństwo, podobnie jak maszyna lub ogród, może być racjonalnie zaprojektowane i udoskonalone. Od rewolucji francuskiej, z jej próbą stworzenia nowego kalendarza, nowego systemu miar i nowego, racjonalnego człowieka, po XX-wieczne projekty państwa opiekuńczego, ta wiara w możliwość totalnego, systemowego zarządzania i ulepszania rzeczywistości była jednym z głównych motorów nowoczesnej polityki.

Akceleracjonizm dziedziczy tę skalę ambicji, ale odwraca jej wektor. Nie dąży do racjonalnego ulepszenia systemu, ale do jego totalnej dekonstrukcji. Jeśli Oświecenie chciało być wielkim architektem budującym nowy, lepszy świat, to akceleracjonizm chce być wielkim saperem, wysadzającym fundamenty starego.

Ta ambicja przejawia się w pogardzie dla polityki "drobnych kroków", reformizmu i kompromisu. Zarówno oświeceniowy rewolucjonista, jak i akceleracjonista pragną totalnej, systemowej zmiany. Obaj wierzą w możliwość interwencji na fundamentalnym, strukturalnym poziomie. Różnica polega na celu tej interwencji. Akceleracjonista nie chce "naprawiać" systemu; chce usunąć wszystkie "hamulce bezpieczeństwa" (etykę, kulturę, tradycyjne instytucje), które spowalniają jego wewnętrzną logikę prowadzącą do upadku. Jest to forma negatywnej inżynierii społecznej, której celem jest przyspieszenie entropii, a nie budowa nowego porządku. To wciąż jest projekt totalny, ale jego celem jest demontaż.

0x03 Kant i "Niespołeczna Towarzyskość":

W sercu Oświecenia, obok niezachwianego optymizmu Condorceta, odnajdujemy postać znacznie bardziej złożoną i ostrożną: Immanuela Kanta. Choć był on jednym z największych orędowników rozumu i postępu, jego analiza mechanizmów historycznych jest przesiąknięta głębokim realizmem co do mrocznej strony ludzkiej natury. Kant, w przeciwieństwie do bardziej naiwnych myślicieli swojej epoki, nie wierzył, że postęp jest wynikiem ludzkiej dobroci czy czysto racjonalnych kalkulacji. Wręcz przeciwnie, w swoim krótkim, ale niezwykle wpływowym eseju "Idea powszechnej historii w aspekcie kosmopolitycznym" (1784), przedstawił on tezę, która stanowi kluczowy brakujący element w naszej genealogii akceleracjonizmu: ideę, że siły negatywne – konflikt, egoizm i antagonizm – są paradoksalnie głównym motorem postępu cywilizacyjnego.

Kantowska koncepcja "niespołecznej towarzyskości" (ungesellige Geselligkeit) jest intelektualnym mostem między heglowską "przebiegłością rozumu" a marksistowską walką klas. Jest to pierwsza nowożytna próba systematycznego ujęcia produktywnej roli negatywności w historii. Dla akceleracjonizmu, który postrzega akty destrukcji jako akty twórcze i zbawienne, ta kantowska intuicja jest bezcennym filozoficznym precedensem. Analiza myśli Kanta pozwala nam zrozumieć, jak idea, że "zło" może służyć "dobru" (lub, w akceleracjonistycznej mutacji, że "chaos" służy "procesowi"), zakorzeniła się w samym sercu nowoczesnej filozofii historii.

Kant rozpoczyna swoją analizę od fundamentalnego paradoksu ludzkiej natury. Człowiek ma, z jednej strony, silną skłonność do życia w społeczeństwie (Geselligkeit), ponieważ dopiero w relacji z innymi może w pełni rozwinąć swoje naturalne uzdolnienia. Z drugiej strony, przejawia równie silną tendencję do izolowania się i przeciwstawiania innym (Ungeselligkeit), ponieważ kieruje nim egoistyczna chęć "przeforsowania wszystkiego po swojej myśli". Ta druga cecha – "niespołeczność" – objawia się jako żądza zaszczytów, władzy i posiadania.

W oczach tradycyjnej moralności, cechy te są jednoznacznie negatywne. Jednak dla Kanta, to właśnie ten wewnętrzny antagonizm jest mechanizmem, którego "Natura" (lub Opatrzność) używa, by popchnąć ludzkość do przodu.

„Bez owej, samej w sobie zaiste wcale nie sympatycznej, niespołeczności, skąd bierze się opór, na jaki każdy musi nieuchronnie natrafiać przy swoich egoistycznych roszczeniach, wszystkie talenty pozostałyby na wieki ukryte w swych zalążkach, w sielskim życiu pasterskim, w doskonałej zgodzie, zadowoleniu i wzajemnej miłości; ludzie, łagodni jak owce, którymi pędzą, zapewniliby swej egzystencji zaledwie większą wartość, niż ma ją ich domowe bydło (...) Dzięki niechaj będą więc Naturze za niezgodność, za zawistną, próżną rywalizację, za nienasyconą żądzę posiadania, a także panowania! Bez nich wszystkie znakomite, naturalne uzdolnienia ludzkości pozostałyby na wieki nierozwinięte w uśpieniu.”

To jeden z najbardziej radykalnych fragmentów w całej filozofii Oświecenia. Kant twierdzi, że bez egoizmu, zazdrości i żądzy władzy ludzkość pozostałaby w stanie stagnacji. To właśnie te "złe" skłonności zmuszają nas do pracy, do rywalizacji, do tworzenia kultury, nauki i prawa. Opór, jaki stawia nam egoizm innych, zmusza nas do rozwijania własnych talentów, aby przetrwać i odnieść sukces. Z chaosu indywidualnych, egoistycznych dążeń wyłania się, wbrew intencjom jednostek, wyższy, cywilizowany porządek.

Dla akceleracjonizmu ta teza jest darem z niebios. Dostarcza ona filozoficznego alibi dla afirmacji sił destrukcyjnych i antagonistycznych. Jeśli sam Kant, filar Oświecenia, twierdził, że konflikt i niezgoda są niezbędne dla postępu, to akceleracjonista może z łatwością pójść o krok dalej: nie tylko należy te siły akceptować, ale należy je aktywnie wzmacniać i prowokować. Jeśli antagonizm jest motorem historii, to jego maksymalizacja musi prowadzić do maksymalnego przyspieszenia historii. Kantowska analiza staje się w rękach akceleracjonisty usprawiedliwieniem dla "zaostrzania sprzeczności" – dla celowego podsycania konfliktów społecznych, rasowych i politycznych, w przekonaniu, że to właśnie z tego chaosu wyłoni się nowy, pożądany porządek.

Kantowski mechanizm działa na zasadzie podobnej do "niewidzialnej ręki" Adama Smitha. Poszczególni aktorzy, kierując się własnym, egoistycznym interesem, nieświadomie przyczyniają się do powstania ogólnego dobra. W przypadku Kanta, tym ostatecznym dobrem jest stworzenie doskonałego ustroju obywatelskiego, opartego na prawie, które gwarantuje maksymalną wolność każdemu, pod warunkiem, że nie narusza ona wolności innych.

Jak ludzkość, składająca się z egoistycznych jednostek, dochodzi do takiego stanu? Według Kanta, dzieje się to z czystej konieczności. Nieokiełznana wolność prowadzi do stanu wojny wszystkich ze wszystkimi, co jest nieznośne i autodestrukcyjne. To właśnie "nieszczęścia" wynikające z anarchii zmuszają ludzi, wbrew ich egoistycznym skłonnościom, do poddania się przymusowi prawa. Robią to nie z dobroci serca, ale z chłodnej kalkulacji – jest to jedyny sposób, by zabezpieczyć własne życie i własność.

Ten schemat myślowy – chaos -> cierpienie -> konieczność -> nowy porządek – jest precyzyjnym odzwierciedleniem logiki akceleracjonistycznej. Akceleracjonista wierzy, że współczesne społeczeństwo liberalne jest w stanie rozkładu, ale jego upadek jest zbyt powolny. Jego zadaniem jest doprowadzenie tego chaosu do punktu krytycznego, do stanu tak nieznośnego, że zmusi on ludzi do zaakceptowania radykalnego, nowego rozwiązania (np. autorytarnego etnostanu). Terrorysta, w tej logice, nie jest tylko niszczycielem; jest katalizatorem, który poprzez zadawanie cierpienia zmusza społeczeństwo do dokonania bolesnego, ale koniecznego skoku na wyższy poziom organizacji. Kantowska analiza, choć miała na celu wyjaśnienie powstania państwa prawa, dostarcza formalnego modelu dla każdej ideologii, która wierzy, że porządek rodzi się z chaosu.

Podobnie jak Hegel, Kant wierzy, że historia ma cel (teleologię), ale jego wersja jest bardziej ostrożna i zsekularyzowana. Nie mówi o "Światowym Duchu", ale o "ukrytym planie Natury". Jest to mechanizm quasi-naturalny, który działa poprzez ludzkie namiętności, aby zrealizować swój ostateczny cel: rozwój wszystkich ludzkich uzdolnień i ustanowienie powszechnego pokoju opartego na prawie.

Ta koncepcja "planu Natury" pozwala myśleć o historii jako o procesie, który jest ponad-indywidualny i ma własną logikę, niezależną od świadomych intencji ludzi. Jest to kluczowy krok w kierunku bezosobowych, procesualnych teorii historii, które osiągną swój szczyt u Marksa i Landa. Dla akceleracjonisty jest to niezwykle wygodna rama myślowa. Pozwala mu wierzyć, że służy on czemuś większemu niż on sam – niekoniecznie Bogu czy Duchowi, ale właśnie bezosobowemu "procesowi historycznemu" lub "planowi".

Usprawiedliwia to jego działania jako zgodne z głębszą, ukrytą logiką rzeczywistości. On nie narzuca historii swojej woli; on jedynie odczytuje jej "ukryty plan" i pomaga w jego realizacji. Daje mu to poczucie epistemologicznej wyższości i moralnego rozgrzeszenia, podobne do tego, które Hegelowska "przebiegłość rozumu" dawała "światowo-historycznym osobnikom".

Oczywiście, ostatecznym celem Kanta było stworzenie społeczeństwa opartego na uniwersalnym prawie, rozumie i pokoju. Był on humanistą do szpiku kości. Jednak jego chłodna, realistyczna analiza mechanizmów, które prowadzą do tego celu, okazała się mieczem obosiecznym. Akceleracjonizm przechwycił jego analizę mechanizmu, całkowicie ignorując cel. Wziął kantowską ideę, że destrukcyjny chaos może być produktywny, i uczynił z niej centralną zasadę swojej strategii, odrzucając jednocześnie kantowską wiarę w rozum i moralność jako ostateczny horyzont. W ten sposób, nawet w sercu Oświecenia, odnajdujemy pęknięcie, przez które do nowoczesnej myśli o historii zaczęły przenikać idee, które sto lat później przybiorą znacznie mroczniejszą i bardziej niebezpieczną formę.

0x04 Gnostycyzm i Nienawiść do Stworzenia:

W poszukiwaniu najgłębszych korzeni akceleracjonistycznego pragnienia zniszczenia, musimy sięgnąć daleko poza nowożytną filozofię, aż do starożytnych nurtów religijnych i ezoterycznych znanych jako gnostycyzm. Gnostycyzm, który rozkwitł w pierwszych wiekach naszej ery na obrzeżach chrześcijaństwa, judaizmu i filozofii greckiej, był radykalnym buntem przeciwko materialnemu światu. Jego centralna teza – że świat, w którym żyjemy, jest z gruntu zły, jest więzieniem stworzonym przez niższego, złego lub ignoranckiego boga (Demiurga) – stanowi potężny duchowy precedens dla akceleracjonistycznej nienawiści do "Systemu". Analiza myśli gnostyckiej pozwala nam zrozumieć, że pragnienie totalnego odrzucenia i zniszczenia istniejącego porządku ma nie tylko polityczne czy filozoficzne, ale także głębokie, quasi-religijne korzenie (co potwierdzimy jeszcze w kolejnych rozdziałach). Jest to archetypiczna narracja o radykalnym wyobcowaniu i pragnieniu apokalipsy, która rezonuje z zadziwiającą siłą w najmroczniejszych zakątkach współczesnej myśli ekstremistycznej.

Fundamentem myśli gnostyckiej jest dramatyczna kosmogonia oparta na idei kosmicznej katastrofy. W przeciwieństwie do ortodoksyjnych religii, które postrzegają świat jako dobre dzieło Boże, gnostycyzm głosił, że nasz materialny wszechświat jest wynikiem błędu, upadku lub złośliwego aktu. Prawdziwy, transcendentny Bóg (Czyste Światło, Monada, Byt) jest absolutnie oddzielony od naszego świata i nie ma z nim nic wspólnego.

Stworzycielem materialnego kosmosu jest niższy, niedoskonały byt, znany jako Demiurg (często utożsamiany ze starotestamentowym Jahwe - dokładniej Elohim). Demiurg, będąc ignoranckim lub złośliwym, uwięził boskie iskry (dusze, pneuma) w więzieniach z materii (ciałach). Z tego punktu widzenia:

  • Świat materialny nie jest domem, ale pułapką. Jego prawa (fizyki, biologii) są kratami więziennymi.

  • Społeczeństwo i jego instytucje (państwo, prawo, religia) są strukturami kontroli stworzonymi przez Archontów – sługusów Demiurga – aby utrzymać ludzkość w stanie uśpienia i ignorancji.

  • Ciało nie jest świątynią ducha, ale grobowcem, źródłem cierpienia i pożądania, które przywiązuje duszę do materii.

Ta kosmiczna mizantropia i totalne odrzucenie istniejącej rzeczywistości jest bezpośrednim duchowym prekursorem akceleracjonistycznej nienawiści do "Systemu". "System" w retoryce akceleracjonistycznej jest nowoczesnym, zsekularyzowanym Demiurgiem – wszechobecną, opresyjną siłą (media, globalny kapitał, liberalna demokracja, "ZOG"), która tworzy fałszywą rzeczywistość, aby kontrolować masy. Akceleracjonista, podobnie jak starożytny gnostyk, czuje się obcy w tym świecie; postrzega go jako fundamentalnie wrogi, fałszywy i niegodny istnienia.

Skoro świat jest więzieniem, to zbawienie nie może przyjść poprzez dobre uczynki czy przestrzeganie prawa tego świata. Zbawienie przychodzi poprzez gnosis – bezpośrednie, intuicyjne poznanie prawdy o swojej boskiej naturze i o kosmicznym oszustwie. Ta wiedza tajemna nie jest dostępna dla wszystkich. Gnostycy dzielili ludzkość na trzy kategorie:

  • Pneumatikoi (ludzie duchowi): Nieliczna elita, która posiada w sobie boską iskrę i jest zdolna do osiągnięcia gnozy i wyzwolenia.

  • Psychikoi (ludzie duszewni): Masa, która może zostać zbawiona poprzez wiarę, ale nigdy nie osiągnie pełnego poznania.

  • Hylikoi (ludzie materialni): Ogromna większość ludzkości, całkowicie pogrążona w materii, pozbawiona ducha i skazana na zniszczenie wraz ze światem Demiurga.

Ten skrajny elitaryzm jest lustrzanym odbiciem postawy akceleracjonistycznej. Akceleracjonista również postrzega siebie jako członka oświeconej awangardy, która "przejrzała na oczy" i zrozumiała prawdziwą naturę "Systemu". Reszta społeczeństwa to pogardzani "normicy" (normies, normal-fags ), "NPC" (Non-Player Characters) – bezmyślne, zaprogramowane przez system istoty, które biernie podtrzymują swoje własne więzienie. Ta pogarda dla mas nie tylko uzasadnia elitaryzm, ale także ułatwia dehumanizację ofiar potencjalnych aktów terroru – są one jedynie nieświadomymi elementami systemu, który i tak musi zostać zniszczony. W czasach XXI w. i wszechogarniającej alienacji, gdy rodzice od najmłodszych lat wpajają nam, że możemy wszystko, możemy dokonać wielkich rzeczy, trzeba przyznać, że jest to myśl niezwykle kusząca.

Najbardziej radykalną i bezpośrednio relewantną dla akceleracjonizmu konsekwencją gnostycyzmu jest antynomianizm (dosł. "przeciw-prawu"). Skoro prawa moralne i społeczne tego świata zostały ustanowione przez złego lub ignoranckiego Demiurga, to ich przestrzeganie jest aktem poddaństwa wobec tyrana. Prawdziwym aktem duchowego oporu jest więc świadome i celowe łamanie tych praw.

Radykalne sekty gnostyckie, takie jak karpokracjanie (od stwórcy - Karpokratesa) czy kainici, miały rzekomo praktykować rytualną rozpustę, odrzucać własność prywatną i czcić postacie biblijne potępione przez ortodoksję (np. Kaina, Ezawa, Judasza) jako bohaterów, którzy zbuntowali się przeciwko Demiurgowi. Ten impuls transgresyjny – przekonanie, że łamanie tabu jest aktem wyzwalającym – jest absolutnie centralny dla najbardziej ekstremalnych odłamów akceleracjonizmu, zwłaszcza tych inspirowanych satanizmem - Order of Nine Angles (O9A).

W tej logice:

  • Akt terroru nie jest zbrodnią, ale aktem wyzwolenia od "moralności niewolników".

  • Odrzucenie współczucia i empatii jest dowodem na duchową siłę i przezwyciężenie ludzkich słabości.

  • Zniszczenie nie jest aktem nihilistycznym, ale świętym obowiązkiem, który przyspiesza rozpad kosmicznego więzienia i uwalnia uwięzione w nim boskie iskry.

  • Dostarcza diagnozy: Świat jest totalitarnym, fałszywym systemem.

  • Dostarcza tożsamości: Jesteśmy oświeconą elitą w morzu pogrążonych we śnie mas.

  • Dostarcza strategii: Jedyną sensowną odpowiedzią jest radykalne odrzucenie i transgresja.

  • Dostarcza celu ostatecznego: Zniszczenie tego świata jako akt ostatecznego wyzwolenia.

Choć dzisiejszy akceleracjonista może nigdy nie czytać gnostyckich pism z Nag Hammadi, to myśli i czuje w kategoriach, które zostały po raz pierwszy sformułowane prawie dwa tysiące lat temu. Jego nienawiść do "Systemu" jest echem starożytnej nienawiści do Demiurga. Jego pragnienie apokalipsy jest echem gnostyckiego pragnienia końca kosmicznego wygnania. Gnostycyzm jest dowodem na to, że akceleracjonizm, mimo swojej ultranowoczesnej, internetowej fasady, jest w istocie reinkarnacją jednej z najstarszych i najbardziej radykalnych herezji w historii Zachodu.

0x05 Friedrich Nietzsche i Filozofia Młota:

Żadna analiza ideologii, która afirmuje przemoc, elitaryzm i pogardę dla istniejącej moralności, nie może pominąć postaci Friedricha Nietzschego. Choć sam Nietzsche, arystokrata ducha gardzący prostackim antysemityzmem i nacjonalizmem swoich czasów, byłby prawdopodobnie zdegustowany prymitywną brutalnością i jednopoziomowością wielu swoich samozwańczych wyznawców, jego filozofia dostarczyła akceleracjonizmowi najpotężniejszego arsenału etycznego i psychologicznego. Nietzsche, ze swoją "filozofią młota", nie tylko zdiagnozował zmierzch starych wartości ("Bóg umarł"), ale także wezwał do ich aktywnego zniszczenia i stworzenia nowych. To wezwanie do "przewartościowania wszystkich wartości" (Umwertung aller Werte) jest sercem akceleracjonistycznego projektu. Jego myśl jest kwasem, który rozpuszcza fundamenty tradycyjnej moralności, otwierając drogę dla radykalnej, nowej etyki opartej na sile.

Najbardziej wywrotowym wkładem Nietzschego była jego dekonstrukcja moralności judeochrześcijańskiej, przedstawiona w dziele Z genealogii moralności. Nietzsche argumentował, że pojęcia "dobra" i "zła", które uważamy za uniwersalne i wieczne, są w rzeczywistości historycznym wynalazkiem, produktem "buntu niewolników w moralności".

  • Moralność Panów (Herrenmoral): Pierwotnie, w starożytnych społeczeństwach arystokratycznych, "dobry" oznaczało po prostu "szlachetny, silny, dumny, potężny". "Zły" (schlecht) oznaczało "prosty, pospolity, słaby". Była to moralność afirmująca życie, oparta na sile i woli arystokraty.

  • Moralność Niewolników (Sklavenmoral): Wszystko uległo zmianie wraz z "buntem", którego dokonali kapłani żydowscy, a który do perfekcji doprowadziło chrześcijaństwo. Słabi, uciskani i cierpiący, nie mogąc zemścić się fizycznie, dokonali zemsty duchowej. Z resentymentu nazwali swoją własną słabość (pokorę, litość, cierpliwość) "dobrem", a siłę swoich panów (dumę, brutalność, arystokratyzm) "złem" (böse).

Ta "moralność niewolników", według Nietzschego, zatruła Europę. Jest to moralność wroga życiu, która promuje słabość, uśrednienie i ostatecznie prowadzi do degeneracji ludzkości w "stado".

Dla akceleracjonizmu ta genealogia jest darem. Dostarcza ona potężnego narzędzia do delegitymizacji całego współczesnego porządku moralnego i politycznego. Współczesna liberalna demokracja, z jej naciskiem na równość, prawa człowieka, współczucie, tolerancję i polityczną poprawność, jest postrzegana jako ostateczne, globalne zwycięstwo "moralności niewolników". Akceleracjonista widzi siebie jako tego, który odrzuca tę dekadencką, stadną moralność i działa w imię wyższej, "arystokratycznej" zasady siły. Jego pogarda dla "słabości" systemu nie jest już tylko polityczną opinią; staje się filozoficznie uzasadnionym aktem oporu przeciwko dwutysiącletniej tradycji moralnej.

W miejsce upadającej moralności i religii Nietzsche proponuje nową, fundamentalną zasadę: Wolę Mocy (Wille zur Macht). Dla Nietzschego, podstawowym popędem wszystkich żywych istot – od ameby po człowieka, od jednostki po społeczeństwo – nie jest spinozjańskie dążenie do przetrwania (conatus) czy freudowskie dążenie do przyjemności, ale nieustanne dążenie do wzrostu, ekspansji, przezwyciężania oporu i dominacji. Życie w swojej istocie jest wolą mocy.

„Czym jest dobro? – Wszystkim, co uczucie mocy, wolę mocy, moc samą w człowieku podnosi. Czym jest zło? – Wszystkim, co ze słabości pochodzi. Czym jest szczęście? – Uczuciem, że moc rośnie, – że przezwycięża się opór.” (Antychryst)

Ten koncept ma radykalne implikacje:

  • Konflikt jest naturalny i pożądany: Walka, rywalizacja i przemoc nie są patologiami, które należy wyeliminować, ale esencją życia i warunkiem wszelkiego rozwoju. Świat bez konfliktu byłby światem martwym.

  • Hierarchia jest nieunikniona: Skoro życie jest dążeniem do mocy, to naturalnym rezultatem jest hierarchia, w której silniejsi dominują nad słabszymi. Egalitaryzm jest kłamstwem sprzecznym z naturą.

  • Siła jest swoim własnym usprawiedliwieniem: Zwycięstwo w tej kosmicznej walce nie wymaga zewnętrznego, moralnego usprawiedliwienia. Jest ono dowodem wyższej woli mocy.

Akceleracjonizm przekształca tę metafizyczną zasadę w brutalny program polityczny. Wojna rasowa, walka ideologiczna czy upadek społeczeństwa nie są katastrofami, ale naturalnymi procesami, w których silniejsze, zdrowsze siły życiowe zwyciężają nad dekadenckimi i słabymi. Akt terroru staje się w tej perspektywie ostatecznym wyrazem woli mocy jednostki lub grupy przeciwko systemowi, który tę wolę tłumi.

W obliczu "śmierci Boga" i upadku wszystkich starych wartości, ludzkość staje przed wyborem. Może pogrążyć się w pasywnym nihilizmie, stając się "ostatnim człowiekiem" – zadowolonym z siebie, pozbawionym ambicji konsumentem, szukającym jedynie komfortu i bezpieczeństwa. Albo może podjąć wyzwanie aktywnego nihilizmu: zniszczyć resztki starych idoli i stworzyć nowe wartości. Z tego drugiego wysiłku ma narodzić się Nadczłowiek (Übermensch).

Nadczłowiek nie jest rasowym ideałem, jak chcieliby naziści, ale typem psychologicznym. Jest to istota, która:

  • Przezwyciężyła "człowieka": Odrzuciła ludzką, arcyludzką moralność stadną i słabość.

  • Jest suwerenna: Nie czerpie wartości z zewnątrz (od Boga, państwa, społeczeństwa), ale sama jest ich twórcą.

  • Działa "poza dobrem i złem": Rozumie, że te kategorie są ludzkimi konstruktami i kieruje się jedynie własną, afirmującą życie wolą.

Ten ideał dostarcza ostatecznego psychologicznego i etycznego wzorca dla akceleracjonistycznego terrorysty. Postrzega on siebie jako taką właśnie suwerenną jednostkę, która przekroczyła granice "moralności niewolników". Jego czyny, w oczach "stada" potworne i niezrozumiałe, dla niego są aktem twórczym, pierwszym krokiem na drodze do stworzenia nowego człowieka i nowego porządku. On nie łamie prawa; on ustanawia nowe prawo siłą swojej woli. Jego manifest jest jego nową tablicą wartości. Utożsamienie się z Nadczłowiekiem pozwala mu zdystansować się od potworności własnych czynów i postrzegać je jako bolesną, ale konieczną operację na chorym organizmiee ludzkości.

0x06 Romantyzm i Kult Genialnej Jednostki:

Pośród surowych systemów filozoficznych Hegla, Kanta czy Nietzschego, rola romantyzmu w kształtowaniu akceleracjonizmu może wydawać się subtelna, ale jest absolutnie fundamentalna. Romantyzm nie dostarczył spójnego systemu politycznego, ale coś znacznie bardziej pierwotnego: nowej struktury uczuć, nowej estetyki i co najważniejsze -nowego archetypu bohatera. Był to potężny bunt przeciwko oświeceniowemu racjonalizmowi, industrialnej uniformizacji i mieszczańskiemu konformizmowi. W sercu tego buntu leżał kult genialnej, wyjątkowej jednostki, która stoi w tragicznym konflikcie ze światem i której subiektywne doświadczenie – pasje, cierpienie, wola – jest najwyższym autorytetem. Akceleracjonizm, zwłaszcza w swojej manifestacji jako terroryzm samotnego wilka, jest przesiąknięty tą romantyczną wrażliwością. Romantyzm nauczył go, jak idealizować alienację, jak estetyzować przemoc i jak postrzegać akt destrukcji jako najwyższą formę autentycznej ekspresji.

Romantyzm stworzył nowy, potężny archetyp kulturowy: bohatera romantycznego, często w jego bajronicznej odmianie. Postać ta, ukształtowana przez dzieła Lorda Byrona, Goethego (Cierpienia młodego Wertera) czy w polskim kontekście – Mickiewicza, charakteryzuje się kilkoma kluczowymi cechami:

  • Głębokie wyobcowanie: Bohater romantyczny czuje się fundamentalnie obcy w otaczającym go społeczeństwie. Gardzi jego płytkością, hipokryzją i materializmem. Jego wrażliwość i głębia duchowa skazują go na samotność.

  • Arystokratyzm ducha: Nie jest to arystokracja urodzenia, ale ducha. Czuje się on z natury lepszy od "tłumu", od filistrów, którzy nie potrafią zrozumieć jego wielkich namiętności i tragizmu jego egzystencji.

  • Kierowanie się pasją, a nie rozumem: Jego działania są motywowane przez intensywne, często autodestrukcyjne uczucia – miłość, nienawiść, rozpacz. Ufa on bardziej sile własnej woli i intuicji niż chłodnym kalkulacjom rozumu.

  • Tragiczny los i heroiczna ofiara: Jego bunt przeciwko światu jest z góry skazany na porażkę, co tylko dodaje mu wzniosłości. Jego ostatecznym przeznaczeniem jest śmierć, często samobójcza lub w walce, która staje się ostatecznym aktem protestu i formą męczeństwa za sprawę. Śmierć bohatera nie jest końcem, ale uwiecznieniem jego legendy, inspiracją dla przyszłych pokoleń.

Współczesny akceleracjonistyczny terrorysta często nieświadomie odgrywa tę romantyczną rolę, choć w jej zdegradowanej i potwornej formie. W swoich manifestach i pismach przedstawia siebie jako takiego właśnie wyalienowanego, arystokratycznego ducha w epoce upadku. Jest ostatnim szlachetnym człowiekiem w zdegenerowanym świecie, niezrozumianym geniuszem lub mścicielem, którego ekstremalne czyny są jedyną autentyczną odpowiedzią na fałsz i dekadencję otoczenia.

Ta romantyczna matryca psychologiczna pozwala mu przekształcić własną społeczną marginalizację i patologię w znak duchowej wyższości. Co więcej, prowadzi ona w prostej linii do jednego z najbardziej niepokojących zjawisk w subkulturze akceleracjonistycznej: kultu "świętych".

W internecie, w zamkniętych grupach i na forach, masowi mordercy, tacy jak Brenton Tarrant (sprawca ataku w Christchurch), Anders Breivik, czy Dylann Roof, są otaczani kultem i nazywani "świętymi" (ang. saints). Ich wizerunki są przerabiane na ikony, ich manifesty są traktowane jak święte pisma, a liczba ich ofiar ("high score") jest przedmiotem chorej admiracji. Ten proces kanonizacji jest bezpośrednią, choć perwersyjną, kontynuacją romantycznego kultu bohatera-męczennika:

  • Ofiara jako uświęcenie: Śmierć terrorysty (czy to w akcji, czy przez egzekucję) lub jego dożywotnie uwięzienie jest postrzegane nie jako kara, ale jako ostateczna ofiara złożona na ołtarzu sprawy. Staje się on męczennikiem, którego "poświęcenie" ma inspirować naśladowców.

  • Legenda ponad życiem: Tak jak śmierć Wertera czy Konrada Wallenroda uwieczniła ich legendę, tak akt terroru i jego medialny rozgłos mają zapewnić sprawcy nieśmiertelność w ramach jego subkultury. Staje się on postacią mityczną, symbolem buntu.

  • Czyn jako świadectwo: Jego zbrodnia jest traktowana jako ostateczne świadectwo jego wiary i determinacji – "propaganda czynu", która ma wstrząsnąć i "przebudzić" innych.

Ta potworna reinkarnacja bohatera romantycznego w "świętego" masowego mordercę pokazuje, jak potężna i niebezpieczna może być estetyzacja buntu, gdy zostanie odarta z wszelkiej moralnej i humanistycznej treści. Romantyzm stworzył archetyp tragicznego buntownika; akceleracjonizm wypełnił ten archetyp treścią absolutnego zła, tworząc panteon "świętych", których jedynym cudem jest masowe morderstwo.

Myśl oświeceniowa ceniła piękno oparte na harmonii, porządku i symetrii. Romantyzm odkrył nową, mroczniejszą kategorię estetyczną: wzniosłość. Wzniosłość, opisywana przez myślicieli takich jak Edmund Burke czy Immanuel Kant, to uczucie zachwytu i przerażenia, którego doświadczamy w obliczu sił nieskończenie potężniejszych od nas – bezkresnego oceanu, potężnej burzy, lawiny, erupcji wulkanu. Jest to doświadczenie, w którym nasza małość i kruchość stają się źródłem estetycznej przyjemności.

Romantyzm przeniósł tę fascynację potęgą natury na zjawiska społeczne i historyczne, takie jak rewolucja. Gwałtowne zniszczenie starego porządku, terror i chaos mogły być postrzegane nie tylko w kategoriach moralnych (dobro/zło), ale także estetycznych. Stawały się one wielkim, wzniosłym spektaklem, przerażającym, ale i porywającym dowodem na działanie potężnych, historycznych, nieokiełznanych świadectw ludzkiej duszy.

Ten impuls do estetyzacji przemocy i katastrofy jest absolutnie kluczowy dla współczesnego akceleracjonizmu.

  • Terror jako spektakl: Ataki terrorystyczne są starannie reżyserowane. Livestreaming, publikacja manifestów, użycie symboli i memów – wszystko to ma na celu przekształcenie aktu mordu w medialny, estetyczny performans. Celem nie jest tylko zabijanie, ale stworzenie wstrząsającego, "wzniosłego" obrazu, który obiegnie świat. (m.in. strzelanina w Christchurch)

  • Fascynacja upadkiem: Akceleracjoniści nie tylko pragną upadku cywilizacji; oni rozkoszują się jego estetyką. W ich subkulturze (np. w estetyce Fashwave) obrazy ruin, katastrof i rozkładu są przedstawiane w sposób nostalgiczny i pociągający. Upadek nie jest tylko celem politycznym, jest także źródłem mrocznej, estetycznej przyjemności.

Romantyzm nauczył Zachód, jak czerpać przyjemność z obrazu destrukcji. Akceleracjonizm jest praktycznym zastosowaniem tej lekcji, dążąc do przekształcenia całego świata w wzniosły, romantyczny krajobraz po bitwie.

W swoim buncie przeciwko racjonalizmowi i konwencjom, radykalne skrzydło romantyzmu głosiło prymat twórczej woli genialnej jednostki. Najwyższym aktem twórczym nie było naśladowanie natury czy starych mistrów, ale stworzenie czegoś absolutnie nowego, nawet za cenę zniszczenia tego, co istniało wcześniej. Ta idea, którą później wprost sformułuje anarchista Michaił Bakunin w słynnym haśle "namiętność do niszczenia jest twórczą namiętnością", ma swoje korzenie w romantycznym kulcie oryginalności i buntu.

W tej perspektywie:, zniszczenie jest warunkiem wstępnym tworzenia: Aby zbudować nowy, autentyczny świat, trzeba najpierw zburzyć stary, fałszywy i opresyjny porządek. Akt destrukcji nie jest więc aktem nihilistycznym, ale pierwszym, niezbędnym krokiem w procesie tworzenia. Prawdziwe, autentyczne życie, oparte na pasji i woli, jest cenniejsze niż fałszywy, dławiący porządek społeczny. Zniszczenie tego porządku jest więc aktem wyzwolenia, powrotem do bardziej pierwotnego i prawdziwego stanu. Jest to dokładna logika akceleracjonistycznego projektu. Upadek systemu nie jest postrzegany jako tragedia, ale jako oczyszczający i twórczy kataklizm.

0x07 Projekt Totalnej Zmiany

W poszukiwaniu archetypu dla radykalnej, totalnej transformacji społecznej, musimy cofnąć się do samego źródła zachodniej filozofii politycznej – do Państwa (inaczej Republiki) Platona. Dzieło to, napisane ponad dwa tysiące lat temu, jest czymś znacznie więcej niż tylko abstrakcyjnym traktatem o sprawiedliwości. Jest to pierwszy w historii Zachodu szczegółowy, bezkompromisowy i przerażająco ambitny projekt totalnej inżynierii społecznej. J ego fundamentalne założenie – że istniejące społeczeństwo jest tak dogłębnie i nieodwracalnie zepsute, że nie da się go zreformować, a jedynym rozwiązaniem jest jego całkowite wymazanie i zbudowanie od nowa – jest potężnym precedensem dla każdej rewolucyjnej i akceleracjonistycznej ideologii.

Projekt Platona nie zaczyna się od utopijnej wizji, ale od bezlitosnej diagnozy. W jego oczach, demokracja ateńska – społeczeństwo, w którym żył – była systemem w stanie terminalnego rozkładu. Jego opis degeneracji ustrojów politycznych w VIII i IX księdze Państwa jest pierwszą w historii teorią cyklicznego upadku, która z niezwykłą precyzją rezonuje z dzisiejszą prawicową krytyką liberalizmu.

 Platon kreśli ścieżkę nieuchronnej degeneracji: od idealnej arystokracji (rządów najlepszych), przez timokrację (rządy żądnych zaszczytów), oligarchię (rządy bogatych), aż po demokrację (rządy mas) i jej nieuniknioną konsekwencję – tyranię.

 Jego opis demokracji jest szczególnie druzgocący. Przedstawia ją jako ustrój, w którym panuje fałszywa równość, zanikają wszelkie autorytety (ojciec boi się syna, nauczyciel uczniów), a społeczeństwo pogrąża się w pogoni za chwilową przyjemnością i nieokiełznaną wolnością, która ostatecznie przeradza się w anarchię. Dusza demokratycznego człowieka jest chaotycznym zbiorem sprzecznych pożądań Ten stan chaosu staje się tak nieznośny, że masy w końcu zaczynają tęsknić za "silnym człowiekiem", który zaprowadzi porządek. Z demokracji rodzi się tyran.   Ta platońska diagnoza jest niemal słowo w słowo powtarzana przez współczesnych myślicieli neoreakcyjnych i akceleracjonistycznych. Oni również postrzegają liberalną demokrację jako system w stanie terminalnej dekadencji, prowadzący do chaosu moralnego, zaniku autorytetów i ostatecznego upadku. Fundamentalne założenie jest to samo: istniejący porządek jest nieuleczalnie chory i skazany na zagładę. Reformy są bezcelowe, ponieważ choroba tkwi w samej jego istocie.

Skoro diagnoza jest tak radykalna, to i lekarstwo musi być równie ekstremalne. Platon nie proponuje stopniowych reform. Proponuje totalne oczyszczenie (katharsis). Aby zbudować idealne państwo (Kallipolis), rządzone przez królów-filozofów, trzeba najpierw usunąć całą skażoną tkankę starego społeczeństwa.

W jednej z najbardziej szokujących i bezkompromisowych propozycji w całej historii filozofii, Sokrates w dialogu stwierdza, że najszybszym i najłatwiejszym sposobem na założenie idealnego państwa byłoby:

„(...) wszystkich w państwie, którzy mają więcej niż dziesięć lat, wypędzić na wieś, a zająć się ich dziećmi i wychowywać je z dala od obecnych obyczajów, które mają także ich rodzice, a wychowywać je według własnych obyczajów i praw (...)”

Jest to archetyp idei "Roku Zerowego" – przekonania, że aby zbudować nowy, czysty świat, trzeba najpierw całkowicie zniszczyć lub usunąć stary, wraz z jego ludźmi, kulturą i pamięcią. To pragnienie radykalnego, absolutnego zerwania z przeszłością będzie powracać w najbardziej ekstremalnych rewolucjach w historii, od francuskich jakobinów, przez bolszewików, aż po Czerwonych Khmerów w Kambodży.

Dla akceleracjonizmu jest to kluczowa koncepcja. Akceleracjonista nie chce "przejąć" istniejących instytucji; on chce ich całkowitego zniszczenia, aby na zgliszczach można było zacząć od nowa. Upadek systemu, wojna domowa, katastrofa – to wszystko są współczesne odpowiedniki platońskiego "wypędzenia na wieś". Są to mechanizmy "oczyszczenia", które mają wymazać skażoną teraźniejszość i stworzyć czystą kartę, na której będzie można zapisać nowy, idealny porządek.

Platon, jako wytrawny realista polityczny, rozumiał, że nowy porządek nie może opierać się tylko na czystym rozumie filozofów; potrzebuje potężnego mitu założycielskiego, który scementuje społeczeństwo i uzasadni jego nową, sztywną hierarchię. Wprowadza więc koncepcję "szlachetnego kłamstwa" (lub "szlachetnego fałszu"). Jest to mit, który ma być wpajany wszystkim obywatelom od dziecka.

Mit ten opowiada o tym, jak bogowie ulepili dusze ludzi z różnych metali:

  • Złoto: Władcy-filozofowie

  • Srebro: Strażnicy (wojownicy)

  • Brąz i żelazo: Rzemieślnicy i rolnicy

Ten mit ma na celu sprawienie, by każdy zaakceptował swoje miejsce w społeczeństwie jako naturalne i bosko ustanowione, eliminując w ten sposób konflikty klasowe i zapewniając stabilność państwa.

Lekcja dla przyszłych rewolucjonistów i akceleracjonistów jest jasna: każda totalna przebudowa społeczna wymaga nowej, potężnej mitologii, która zastąpi stare mity i uzasadni nowy porządek. Liberalna demokracja ma swoje mity (równość, prawa człowieka, postęp). Aby ją zniszczyć, trzeba przeciwstawić jej kontr-mit. Prawicowi akceleracjoniści aktywnie angażują się w tworzenie takich nowych (lub odgrzewanie starych) mitologii: mitu o hiperborejskiej rasie aryjskiej, ezoterycznego hitleryzmu, neopogaństwa czy mitu o cyklicznej historii (Kali Yuga). Wiedzą, że walka nie toczy się tylko na poziomie politycznym, ale przede wszystkim na poziomie mitologicznym. Zniszczenie starego świata wymaga zniszczenia jego opowieści założycielskich i zastąpienia ich nowymi.

Państwo Platona jest dziełem o niezwykłej głębi, ale i o przerażającym potencjale. Karl Popper w swojej słynnej krytyce nazwał Platona pierwszym wrogiem "społeczeństwa otwartego". Choć celem Platona było stworzenie państwa opartego na sprawiedliwości i wiedzy, jego metody i założenia stały się planem dla najbardziej autorytarnych i totalitarnych projektów w historii.

0x08 Eschatologia Chrześcijańska i Apokaliptyka:

Na ostatnim etapie naszej podróży przez "prehistorię" myśli akceleracjonistycznej docieramy do jej najbardziej fundamentalnego i być może najbardziej zaskakującego źródła: do judeochrześcijańskiej tradycji apokaliptycznej. Chociaż współczesny akceleracjonizm jest w większości ideologią ateistyczną, antychrześcijańską lub neopogańską, jego struktura narracyjna, logika i dramaturgia są głęboko zakorzenione w biblijnych proroctwach o końcu czasów, zwłaszcza tych zawartych w Księdze Daniela i Apokalipsie św. Jana. Akceleracjonizm, w swojej istocie, jest zsekularyzowaną apokalipsą. Przejmuje on starożytny scenariusz kosmicznego dramatu, zastępując jedynie jego teologicznych aktorów (Bóg, Szatan, Antychryst) nowoczesnymi, świeckimi odpowiednikami ("proces historyczny", "System", "ZOG"). Zrozumienie tej głębokiej, strukturalnej zależności jest kluczem do pojęcia emocjonalnej i psychologicznej siły tej ideologii.

Tradycja apokaliptyczna, w przeciwieństwie do cyklicznych wizji historii, postrzega czas jako linearny i teleologiczny, podobnie jak Oświecenie, ale z jedną, kluczową różnicą: historia nie jest opowieścią o stopniowym postępie, ale dramatem zmierzającym do gwałtownego, z góry ustalonego punktu kulminacyjnego.

Koncept Kali Yugi – zapożyczony z hinduizmu, ale używany w Europie przez tradycjonalistów takich jak Julius Evola – pełni dokładnie tę samą funkcję. Jest to ostatnia, najciemniejsza i najbardziej zdegenerowana epoka w wielkim cyklu czasu. Wiara w to, że żyje się w Kali Yudze, pozwala akceleracjoniście postrzegać otaczający go świat nie jako normalny, ale jako apokaliptyczny. Każdy objaw dekadencji, każdy kryzys społeczny staje się "znakiem czasu", potwierdzeniem, że finał jest bliski. To poczucie historycznej wyjątkowości jest potężnym motywatorem do radykalnego działania.

Kluczowym i najbardziej niepokojącym elementem wielu narracji apokaliptycznych jest idea, że tuż przed końcem zło musi osiągnąć swoje apogeum. W Drugim Liście do Tesaloniczan św. Paweł pisze o nadejściu "Człowieka Grzechu" (Antychrysta), którego przyjście jest powstrzymywane przez tajemniczą siłę zwaną Katechonem (tym, co powstrzymuje). Dopiero gdy Katechon zostanie "usunięty z drogi", zło będzie mogło w pełni się objawić, co z kolei będzie bezpośrednim preludium do powtórnego przyjścia Chrystusa i ostatecznego zwycięstwa dobra.

Ta teologiczna konstrukcja prowadzi do paradoksalnej i niebezpiecznej logiki:

  • Eskalacja zła jest konieczna: Pełne objawienie się zła nie jest czymś, czego należy unikać za wszelką cenę. Jest ono niezbędnym, przepowiedzianym etapem w boskim planie zbawienia.

  • "Im gorzej, tym lepiej": Im bardziej świat pogrąża się w chaosie, grzechu i prześladowaniach, tym bliższy jest ostateczny triumf. "Wielki ucisk" nie jest powodem do rozpaczy, ale znakiem nadziei dla wybranych, dowodem na to, że zbawienie jest tuż za rogiem.

Jest to dokładna kalka ze strony logiki akceleracjonistycznej. Akceleracjonista postrzega współczesne państwo liberalne, z jego systemem prawa i porządku, jako formę Katechona – siłę, która sztucznie podtrzymuje umierający system i powstrzymuje ostateczny, oczyszczający chaos. Jego celem jest więc usunięcie Katechona. Poprzez akty terroru i sabotażu dąży on do zniszczenia instytucji, które utrzymują społeczeństwo w całości, aby uwolnić pełen potencjał chaosu.

Każdy kolejny kryzys, zamieszki rasowe, upadek moralny czy katastrofa ekologiczna nie są dla niego porażką, ale sukcesem. Są potwierdzeniem jego diagnozy i znakiem, że koniec jest bliski. Dlatego aktywnie dąży do "zaostrzania zła", wierząc, że im większy chaos i cierpienie, tym szybciej nastąpi ostateczna katastrofa, która oczyści świat. W tej logice, sprowokowanie wojny domowej nie jest zbrodnią, ale aktem przyspieszania zbawienia - a może i aktem łaski.

0x09 Podsumowanie

Analiza "prehistorii" myśli akceleracjonistycznej, przeprowadzona w ośmiu poprzedzających sekcjach, prowadzi do fundamentalnego i głęboko paradoksalnego wniosku. Prawicowy akceleracjonizm, który w swojej retoryce i celach jest jedną z najbardziej radykalnie antyestablishmentowych i antyzachodnich ideologii naszych czasów, jest jednocześnie produktem głębokiego synkretyzmu, zbudowanego niemal w całości z najbardziej kanonicznych, fundamentalnych i wpływowych idei samej cywilizacji, którą pragnie zniszczyć. Jest jak wirus komputerowy napisany w tym samym języku programowania, co system operacyjny, który zamierza unicestwić. Na poziomie powierzchniowym, akceleracjonizm prezentuje się jako totalna negacja – odrzuca Oświecenie, liberalną demokrację, judeochrześcijańską moralność i całą spuściznę filozoficzną, która doprowadziła do powstania współczesnego świata. Jego zwolennicy postrzegają siebie jako heretyków i wyrzutków. Jednak nasza analiza pokazuje, że jest to w dużej mierze mit. Intelektualny kod źródłowy akceleracjonizmu nie został napisany na marginesach, ale w samym sercu zachodniego kanonu. Jego kluczowe komponenty pochodzą od Hegla i Kanta, filarów niemieckiego idealizmu; od Platona, ojca zachodniej filozofii politycznej; od tradycji judeochrześcijańskiej, która dostarczyła potężnej narracji apokaliptycznej; od Oświecenia i Romantyzmu, które zdefiniowały nowoczesność; oraz od Nietzschego, który dostarczył narzędzi do dekonstrukcji moralności. Akceleracjonizm nie jest więc buntem przeciwko myśli zachodniej, ale raczej radykalną i perwersyjną rekonfiguracją jej własnych, najpotężniejszych idei; jest wewnętrzną herezją, a nie zewnętrzną inwazją. Jego siła nie leży w oryginalności poszczególnych komponentów, ale w sposobie, w jaki je ze sobą łączy. Jako ideologia na wskroś synkretyczna, działa jak intelektualny Frankenstein, zszywając w jedno ciało fragmenty pochodzące z różnych, często sprzecznych ze sobą źródeł: łączy heglowską wiarę w celowy proces historyczny z gnostycką nienawiścią do materialnego świata, wykorzystuje oświeceniowy kult technologii i łączy go z romantyczną pogardą dla racjonalnego społeczeństwa, bierze platoński projekt inżynierii społecznej i napędza go nietzscheańską wolą mocy, opakowując to wszystko w zsekularyzowaną strukturę chrześcijańskiej apokalipsy. Ten eklektyzm sprawia, że ideologia ta jest niezwykle elastyczna i odporna, pozwalając odwoływać się jednocześnie do zimnej, procesualnej logiki i do gorących, egzystencjalnych pasji. W ten sposób, w swoim totalnym buncie przeciwko Zachodowi, akceleracjonizm jest z nim nierozerwalnie związany. Jego bunt nie jest ucieczką od zachodniej myśli, ale jej implozją – zwróceniem jej najbardziej potężnych i destrukcyjnych impulsów przeciwko niej samej. Zrozumienie tej prehistorii jest kluczowe, pokazuje bowiem, że nie mamy do czynienia z czymś całkowicie obcym, ale z mrocznym, potwornym dziedzictwem, które czai się w samym sercu naszej własnej tradycji intelektualnej.